Wilno jest jak „punkt G”? Kontrowersyjna kampania promująca stolicę Litwy podbija Internet!

Najnowsza kampania , która promuje stolicę Litwy od pierwszych chwil wzbudza skrajne emocje. Jedni pokochali ją od pierwszego wejrzenia, inni do dziś nie mogą pogodzić się z tym, że w ogóle powstała. Nie da się jednak ukryć, że tak duży szum wokół kampanii może przyczynić się do gigantycznej fali turystów, jakiej władze Wilna jeszcze nie widziały.

Stolica Litwy z roku na rok cieszy się coraz większym zainteresowaniem wśród turystów. Dawniej miasto było omijane szerokim łukiem przez większość podróżujących. Dziś to właśnie Wilno jest jednym z najchętniej odwiedzanych krajów nadbałtyckich. Jak się okazuje, tę tendencję postanowiły wykorzystać władze miasta, które zdecydowały się na kampanie turystyczną. Nikt jednak nie spodziewał się, że dość dwuznaczny slogan i plakat pozostawią po sobie niecichnące echo na całym kontynencie.

Kontrowersyjna kampania promująca Wilno

Nikt nie wie, gdzie jest, ale kiedy go znajdziesz, jest niesamowicie – brzmi pierwsze zdanie znajdujące się na plakacie promującym stolicę Litwy.  Z pozoru niewinne sformułowanie dopełnia kolejna część, która jest już bardziej dosłowna w swoim wydźwięku – Wilno, punkt G Europy. A żeby tego było mało, to na plakacie została umieszczona naga kobieta, która leży na materiale z mapą Europy. Ma zamknięte oczy, mierzwione włosy i zaciska dłoń w miejscu Litwy.  Bez dwóch zdań całość nawiązuje do łóżka, przyjemności i seksu.

– Kiedy witam międzynarodowych gości w Wilnie, czy są to inwestorzy, dziennikarze, czy przedstawiciele oficjalnych delegacji, często mówią, że po przybyciu do stolicy Litwy ich wrażenia znacznie przewyższają ich oczekiwania – opowiada Remigijus Šimašius, burmistrz miasta. – Z jednej strony, ocena ta jest bardzo przyjemna do usłyszenia, ale z drugiej strony wskazuje, że postrzeganie Wilna musi zostać radykalnie poprawione, aby pasowało do rzeczywistości – dodał.

Wilno promuje się w Europie

Kampania multimedialna trafiła już na rynek brytyjski oraz niemiecki. To właśnie tam pojawi się na wielu nośnikach m.in. w Londynie i Berlinie. Wileńscy urzędnicy nie ukrywają, że wybrali akurat taką propozycję, ponieważ zmusza do dyskusji, a tym samym nikt nie przejdzie obok niej obojętnie. Władze stolicy Litwy przygotowały również niespodziankę dla wszystkich osób, które odwiedzą ich stronę internetową. Na oficjalnej witrynie Wilna każdy z internautów może stworzyć własną mapę przyjemności, która poprowadzi użytkownika przez najciekawsze miejsca w mieście.

– Niewiele osób wie, gdzie naprawdę jest Wilno, ale kiedy przyjeżdżają, zakochują się w mieście – tłumaczy Jurgis Ramanauskas, jeden z twórców kampanii. – Ten wniosek pochodził z naszych rozmów z międzynarodowymi turystami i sformułowaliśmy ideę, że Wilno jest synonimem teorii punktu G – nikt nie wie, gdzie ona jest, ale, gdy zostanie odkryta, wszyscy są bardzo zadowoleni! – zapewnia.

Kampania w wielu kręgach wywołała oburzenie, m.in. wśród kościoła katolickiego. Powodem krytyki jest przede wszystkim fakt, że w 2018 roku Litwę ma odwiedzić papież Franciszek.

Mimo apeli i wielu próśb o wystartowaniu z kampanią po wizycie papieża, urzędnicy pozostali nieugięci. Dostali oni również poparcie premier Litwy, która stwierdziła, że reklama nie przekracza żadnych granic.

Foto: Vilniusgspot
Foto: Vilniusgspot